OBALANIE MITÓW
Przepraszam, że nie odnoszę się bezpośrednio do Waszych wypowiedzi, ale chyba tak będzie prościej...
1. Korepetycje. Ich powszechność to mit. Dostępne są tylko kilku procentom nauczycieli. Niby czego i kogo mają uczyć przedszkolanki, nauczyciele podstawówek, większość nauczycieli z gimnazjum, nauczyciele WF, PO, przedmiotów zawodowych itp? Ceny korepetycji spadają a nie rosną, zresztą łatwiej np. kupić w internecie prezentację maturalną za 40 - 50 zł niż dawać kasę nauczycielowi.
2. Czas pracy. 18 godzin? Wolne żarty! A gdzie są: "okienka" między lekcjami, wywiadówki, telefoniczne kontakty z rodzicami (za swoje pieniądze i po godzinach pracy), rady pedagogiczne, szkolenia (oczywiście wieczorami i w weekendy), studia podyplomowe (w dużej mierze finansowane przez nauczyciela), pisanie konspektów (stażyści), przygotowywanie sprawdzianów i prac pisemnych (oczywiście na domowym komputerze i równie często kserowanych na swoim papierze), sprawdzanie prac pisemnych, opieka nad dziećmi w czasie wycieczek (tak naprawdę to 24 godziny na dobę, zwyczajem staje się płacenie przez nauczyciela samemu za udział w wycieczce!), siedzenie w komisjach nadzorujących egzaminy, lektura prasy fachowej, prowadzenie dokumentacji przez wychowawców klasy, ewaluacja swych działań pedagogicznych, prowadzenie kółek zainteresowań (w dalszym ciągu nie ma na nie pieniędzy), udział z uczniami w olimpiadach i konkursach przedmiotowych, przygotowanie pomocy dydaktycznych (w nauczaniu początkowym), opieka nad stażystami lub praktykantami, praca nad dokumentacją związana z awansem zawodowym... Jak słyszę o 18 godzinach - to płaczę ze śmiechu. Sam czasem mam 12 lekcji (!) pod rząd (tego samego dnia).
3. Prywatyzacja. Niczego nie zmieni. Może za kilka lat, przy innej rzeczywistości gospodarczej. Swoją drogą - społeczne gimnazjum i liceum na Jedności Narodowej ledwo zipie. Pieniędzy starcza tylko na pensje. Nota bene minimalne - według ministerialnej rozpiski.
4. Wakacje, ferie etc. Wakacje tak naprawdę trwają ok. 1,5 miesiąca. Kłamię? Zapytajcie dlaczego nauczyciele w LO im. Sienkiewicza do 1 lipca codziennie przychodzą do szkoły. Koniec sierpnia to też nie jest czas odpoczynku. Specyfika pracy w szkole jest taka - że przed wakacjami psychika odmawia posłuszeństwa. Bez dłuższej przerwy ludzie by się pozabijali. Kto nie pracował nigdy w szkole - ten tego nie zrozumie. Sam znam kilka osób, które leczyły się psychiatrycznie... Kolejna sprawa. Wycieczki i wyjazdy z młodzieżą w weekendy nie są w żaden sposób opłacane. Nikt też za niedziele nie oddaje dnia wolnego. Narzucanie terminów wakacji i ferii wcale się nie podoba nauczycielom. Może też woleliby wyjechać w maju lub wrześniu na tańsze wczasy?
5. Zarobki. Kto z was chciałby zarabiać po 5 latach studiów mniej niż 1000 zł netto? Tyle mają stażyści. Może i prawnicy nie zarabiają więcej. Ale oni wiedzą przynajmniej na co pracują. Demurrer - nie bądź obłudny - i powiedz ile zarabia np. taki adwokat, prokurator lub sędzia po 10 i 20 latach po skończeniu studiów. Ja powiem Tobe ile otrzymują nauczyciele. Po otrzymaniu statusu dyplomowanego - NIE MAJĄ ŻADNEJ MOŻLIWOŚĆI ZARABIANIA WIĘCEJ (poza stażowym - ale to też tylko do pewnego momentu). Dla zazdroszczących kasy: w tym roku nauczyciele dostali 5% podwyżki (na którą zresztą samorządy nie dostały pieniędzy z ministerstwa). A ile wynosi inflacja? Jak można za te pieniądze utrzymać rodzinę? Jak żyć godnie? Jak być autorytetem - ubierając się w lumpeksach, robiąc zakupy w Biedronce i nie mogąc sobie kupić wypatrzonej książki w księgarni? Tylko nie mydlcie oczu lekarzami. Wszyscy moi znajomi lekarze budują domy lub je już niedawno wybudowali. Za co? Za głodowe pensje?
6. Wiecznie niezadowoleni? To powiedzcie mi, proszę, kiedy ostatni raz nauczyciele strajkowali. 14 lat temu? Wierzcie mi - chęć rozwiązań radykalnych jest duża w pokojach nauczycielskich...