Ostatnie dwie noce to istny ubaw... nieco koszmarny, ale jednak
Po pierwsze śniło mi się, że mój kuzyn został nawiedzony, leżał przywiązany do kaloryfera szalikiem i tak dziwnie nim rzucało

Jakaś babka odprawiała egzorcyzmy. Zostawili mnie z nim samą i w jakiś tajemniczy sposób zmienił się w moją kuzynkę, która zaczęła mnie dusić podczas gdy ja stałam w wannie (

) a z jej gardła wydobywał się mroczny głos

Śmiech na sali
Po drugie śniło mi się, że coś przeskrobałam, teraz już nie pamiętam co. Za karę wypalono mi na ręku dużą literę 'P'

O dziwo nie bolało to zbytnio, ale potem biegałam po aptekach i szukałam maści, która zmniejszyłaby 'bliznę'
Po trzecie sniło mi się, że do mojego domu zwaliła się cała rodzinka, czyli jakieś 20 osób. Moja mama gotowała obiad i zapomniała o mnie, po czym biegała wokół stołu, zabierała ludziom z talerza ziemniaki i mięso żeby dać mi jeść. Ganiała tak dość długo ale i tak na talerzu miałam dwie łyżki jakiejś brei i uciekłam z płaczem
Rozpisałam się tak ponieważ moje sny są zazwyczaj zupełnie normalne i taki maraton głupot zdarza się wyjatkowo rzadko
