Myślę, że przedstawianie tak czarnego scenariusza jest trochę na wyrost. Zmiany mają przyśpieszyć orzecznictwo i dobrze. Sprawy nie będą ciągnęły się latami. Jeżeli przybędzie profesjonalnych prawników to i ich usługi będą tańsze, a więc bardziej dostępne dla przeciętnego obywatela. Nie wspomnę już o jakości tych usług. Poza tym każdy obywatel ma prawo złożyć wniosek o obrońcę z urzędu jeżeli nie może ponieść kosztów sądowych bez uszczerbku koniecznego utrzymanie siebie i swojej rodziny. I jeszcze jedno większość sędziów poucza strony działające bez pełnomocnika o procedurze i myślę, że to się nie zmieni. Dlaczego jesteśmy tak zdziwieni, że Sąd ciężar przeprowadzenia sprawy i udowodnienia swoich roszczeń przerzuca na stronę? Ja się wcale nie dziwię. W 75% przypadków przez ostatnie lata to właśnie sąd pracował za pełnomocników, bo oni mieli zbyt dużo spraw, żeby zapamiętać o co sprawa się toczy, nie wspomnę już o przestrzeganiu terminów na złożenie wniosków dowodowych, które to terminy sąd zakreślał w nieskończoność. A kolizję terminów pełnomocników? Zwolnienia lekarskie? Nie wiem czy są jakieś dane statystyczne ile spraw zostało odroczonych właśnie z tych powodów, bądź przez nieprzygotowane się pełnomocnika do sprawy , który nawet na pierwszej rozprawie nie potrafił sprecyzować żądania? Myślę, że wszelkie zmiany zdyscyplinują w końcu prawników, którzy tak konsekwentnie prowadzą walkę o to, aby ich przypadkiem nie było więcej. A orzecznictwo? Nie jesteśmy w Stanach Zjednoczonych – sąd może ale nie musi przyznać racji stronie, która przedstawi mu orzeczenie w danym temacie. Poza tym w każdym sądzie jest już program komputerowy zawierający aktualne orzecznictwo i myślę, że większość sędziów z tego programu korzysta mając dzięki temu pełniejszy obraz. Oczywiście zarówno po jednej jak i drugiej stronie występują jakieś anomalia – jak wszędzie.
