Arka - 11 pietro. Zalowac nie zaluje dlatego, ze juz wiem czego si epo nich spodziewac. 320zl od pary - oragnizacyjnie klapa ! Brak odpowiedniego rozmieszczenia gosci przy stolikach: jedni w 6 osob siedzieli przy trzech stolikach, inni w 8 osob przy dwoch, a nawet 2 parom dostal sie maly okragly stoliczek, nie mowiac juz ze niektorzy nie zastali wogole zamawianego stolu. Na sali zimno a obsluga rozkladala rece, ze nie moga wylaczyc klimatyzacji - "bo nie".
Bufet: mialbyc uzupelniany do godziny 23.50 ale jak przyszedlem o 20.20 to malo co juz na nim bylo, a doniesc doniesli zupe i troche kuraka. Brak talerzy, sztuccow. Niektore patery byly tak postawione na stole, ze jesli ktos chcialby cos z nich wziac musialby wskoczyc na stol bo nie dalo rady ich siegnac.
Barek: rzeczywiscie ceny zostaly obnizone jak zapewnial marketing, ale tylko alkoholu. Polowka finlandi 55zl (rozsadnie) ale co z tego skoro za sok 5zl od szklanki (0.22L).
Muzyka: nie ma co narzekac. Chlopak rzeczywiscie dal rade, gdyz musial ja dostosowac do bawiacego sie towarzystwa. Bawila sie zarowno mlodziez jak i ludzie starsi. Brak swiatel dyskotekowych ani zadnych dekoracji (oprocz kilku balonow) ktore daly by poczuc ze jest to noc sylwestrowa. Odliczanie do nowego roku prawie idealnie, tak 00.06
Po 12 to juz wszyscy jezdzili winda na parter, gdzie odbywal sie drugi sylwester (600zl od pary, wiecej stolow z bufetem) i tam dopelniali zoladki.
Ogolnie lipnie, ale coz czlowiek sie uczy na bledach - na swoich.
Wiem, ze wiele ludzi zglosilo zazalenia, uwagi, pretensje, ale dopiero za rok wyjdzie jak zespol pracownikow sie do nich ustosunkowal.