Wywołałam swego czasu temat i obserwowałam z zaciekawieniem jak pierwotny program naszych Dni Morza ewoluuje. Obchody za pasem, więc spróbuję teraz podsumować to co mi się czytając ów program nasuwa. Trudno - będzie, że się czepiam...
Po pierwsze gratulacje dla ekipy, która postarała się o sprowadzenie do Kołobrzegu gwiazd i to nie tylko krajowego formatu. To zawsze przyciąga uwagę turystów i mediów, czyli tych z których, nie ukrywajmy, Kołobrzeg żyje.
Impreza wygląda na rozdmuchaną, punktów tego programu jest "dziesiąt" tylko... jak dla mnie to to wszystko jest jakoś za przeproszeniem d... do morza odwrócone. Zdaje się, że pisała już o tym wcześniej sara, podobnie można interpretować programy zamieszczone przez Hasky'ego. Nie wystarczy sprowadzić stada gwiazd, żeby zrobić Dni Morza. A mi właśnie w naszych Dniach Morza morza brakuje.
Imprezy w zdecydowanej większości odsunięte są od plaży (poza tą bardziej "dętą" oficjalną częścią + zawody strażackie), zespoły które grają, mają tyle wspólnego z tematyką marynistyczną, co ja z chińskim baletem, a przede wszystkim, brakuje mi tam jakiejś myśli przewodniej - trzonu który by to wszystko spinał. Czytając program mam wrażenie, że ktoś pozbierał wszystko co dało się zorganizować w Kołobrzegu (choć i to niekoniecznie) w tym terminie, wrzucił do jednego worka i potrząsnął (vide symultana szachowa, czy biesiada łososiowa w... Dygowie).
Podciąga się pod obchody imprezy, które albo dopiero będą, albo... już się odbyły (mecz duchowni-policjanci, czy konkurs o Bursztynowe Pióro). Do tego regaty katamaranów, które patrząc po dacie wypłyną z Kołobrzegu przed Dniami Morza, a wrócą dzień po (22-25 czerwca), regaty o Srebrny Dzwon i festiwal szantowy, które odbywają się okrągły tydzień później, czy sierpniowy (sic!) zlot pojazdów zabytkowych. Świetnie, że program ma być bogaty, ale takie mieszanie pojęć i terminów chyba nie wnosi nic, prócz chaosu.
Podsumowując, cieszę się, że Kołobrzeg będzie w tym roku gospodarzem tak dużej imprezy, że odwiedzą nas gwiazdy i gwiazdeczki, że znów "będzie się działo". Nie wątpię też, że ludzie będą się bawić. Ale dla mnie to nie jest TO.
Może to moje wrodzone malkontenctwo, może chęć zobaczenia i uczestniczenia w imprezie nietuzinkowej, z charakterem, zobaczenia czegoś więcej niż kolejne "hity z satelity". W każdym razie po namiastkę Dni Morza chyba do Portu Jachtowego zajrzę albo poczekam do przyszłego roku na (w tym roku już były 8-10.06). Morza wprawdzie nie mają, ale jakoś bardziej wodne te ich obchody.