Ostatnio jak wracałam do domu, to świtało. Przypomniały mi się czasy, gdy spędzałam całe godziny na gg, na długich rozmowach o wszystkim i o niczym i jedynie ćwierkające ptaki oraz zdrowy rozsądek kazały iść spać. Robilam to bez żalu, bo przecież był następny dzień.. i następny.. ehh

Było, minęło..

Nastrój mam dobry, pomimo, że przez cały dzień czułam się jakby po mnie stado koni przegalopowało

Dobrze, że impreza została przełożona, bo bym pewnie teraz zdychała gdzieś na podłodze

A tak, cichy wieczór filmowy uspokoił mój organizm i mogę spokojnie zacząć szykować się do snu
