od razu ukatrupić. Zero litości. ja juz probowalam sposobem,metoda, wszystkim nie da sie, jak cie wnerwi za siekiere i tryska krew na kafelki w lazience
Jak mnie wnerwi to smażę naleśnika i układam go na wieży z innych naleśników. Nastepnie polewam go syropem klonowym w postaci kilku ukradkowych łez i już mi lżej. Czasem naleśnik jest spalony, wtedy syrop nie pomaga. Wczoraj sie zastanawiałam, czy moja naleśnikowa wieża sięga już jakiegoś konkretnego miejsca na nieboskłonie? Jedno jest pewne jak się zawali to nie będzie dobrze. Generalnie gniotę wszystko w sobie