w domu będzie ogień,
a do domu proste drogi
wiodą słusznie moje stopy,
nie zabraknie mi sił
Jutro wracam do Kołobrzegu, do domu. Żle się czuję w wielkim mieście, nie pasuję tu. Ulice zapchane burakami, przekonanymi o swojej autochtonicznej wyższości, zgiełk, hałas, nerwowa atmosfera. To nie dla mnie. Wolę już przeklinać ten wiatr, co urywa głowy i ubolewać, że w tak małym mieście wszyscy się znają.
No i tych nachalnych, krzyczących mew tutaj nie ma.
