Świadek koronny, w reżyserii Jarosława Sypniewskiego i Jaceka Filipiaka. O co chodzi w filmie? Proste. Był sobie pewien gościu malinowy (Blacha), który jak sam mówi w wywiadzie, nie zabijał, ale należał do „mafii”, jednak podstępem policjanta pana Sikory został zmuszony do mówienia (sypnięcia koleżków z branży), a żeby mógł sobie jeszcze pożyć, by go współpracownicy nie zlikwidowali, ukrywa się. Pojawia się dziennikarz Marcin Kruk, który zbierał sestymatycznie materiały na temat Blachy, ponieważ ma w planach zrobienie filmu o największym świadku koronnym w Polsce. Okazuje się jednak, że nie są to tylko czysto biznesowe sprawy, ale i osobiste. Uważam, że Małaszyński nie pasuje do tej roli, do roli zranionego dziennikarza, niech sobie gra w serialach i tam się całuje z Magdą M.. Kiepski wywiad, słabe zdjęcia, scenariusz mnie również nie powalił, ale powalił mnie Robert Więckiewicz (Blacha) jego głos, mrrrau, profesjonalizm, każdy ruch, mimika twarzy jak najbardziej na miejscu. Ogólnie o filmie.. kiszka, nie polecam
