Cholera, dobra passa mnie opuściła..
Miałem jechać jutro do Wrocka, a tu choroba przyszła.. i tak ze wszystkim.. nic się nie udaje Ale czas jest jutro do 10:00, wiec może los się odwróci..
edukacja zakończona, bo rodzina się już zjechała, gwarno się momentalnie zrobiło , ale jedzenie przywieźli, normalnie dupe urywa, mniami.. jestem najedzona, opita sokiem truskawkowym, ale muszę się ruszyć po fajki do sklepu, chyba, że wezmę od mamy, ale chowa je przede mną, szukaj Kama, szukaj, może będą pod komodą, a może pod łóżkiem
zupełnie bezwstydnie przebimbałam cały dzień, nie robiac nic, ale to nic z tego, co zaplanowałam, nawet minumum. jakiś taki dziwny ten nastrój, zawiesiłam sie dziś czy coś i nie potrafie sie zmobilizować do najmniejszego choćby zajęcia.
poza tym zupełnie nie wiem, czego chce ciekawe czy nadejdzie taki czas, że bede mogła określić sie ze stuprocentowa pewnościa, a może juz tak po prostu mam i nic sie nie zmieni? to bylaby porażka
A co do tematu.. Na chwilkę wynurzyłąm się spod książek coby powiedzieć, że mam się dobrze pomimo nieustającej nauki... Czyli Koko Dżambo i do przodu suniemy...