A ja lubię karpie. Są smaczne, a ich smak zawsze kojarzy mi się z wigilią.
Osoby szczególnie wrażliwe i obrońców zwierząt w tym miejscu proszę o pominięcie kolejnych zdań i przejscie od razu do ostatniego akapitu
Pamiętam, że kiedyś, w zamierzchłych czasach, rodzice kupowali żywego karpia. Do czasu egzekucji pływał sobie w wannie, a potem mój ojciec, jako osoba o najsilniejszych nerwach, brał do ręki drewniany młotek....
Karp podczas wigiliii to u mnie w rodzinie niezachwiana tradycja. Od lat kupujemy rybkę juz nieżywą, gotową do usmażenia. Nie trzeba jej więc zabijać, co zdecydowanie mniej odbija się na psychice i nie wywołuje wyrzutów sumienia.
Pozdrawiam karpiożerców (choć założę się, ze znajdzie się tu więcej przyjaciół karpia i zwolenników humanitaryzmu niż polskiej tradycji

)