Bo slub cywilny nadal traktowany jest jak w poprzedniej epoce: biora go bezboznicy, komunisci itp. W kraju, w ktorym 90% to katolicy, za jedyny wartosciowy slub uwaza sie koscielny. jesli ktos bierze cywilny, to albo Boga w sercu nie ma (tak zawsze wscibskie sasiadki komentuja) albo jest rozwodnikiem (wiec tez Boga w sercu nie ma). nikomu nie przyjdzie do glowy, ze ten czlowiek po prostu nie chce tej calej koscielnej uroczystosci.
a takie pomysly jak koscielne zareczyny to proba intensyfikowania mentalnosci,jaka jest obecnie. nie mozna sie dziwic przy obecnym podziale wladzy.
a co do zareczyn - na miejscu mezczyzny obawialabym sie oswiadczac przy swiadkach. odmowa na oczach rodziny itp. brrr... co za stres...
