Fajny film wczoraj widziałem/am

Tutaj piszemy o filmie w szerokim znaczeniu tego słowa. Czyli o każdej jego odmianie. Jeżeli chcesz się podzielić wrażeniami lub masz ochotę napisać recenzję zrób to w tym miejscu. Jeżeli zajmujesz się filmem amatorsko to jest to dział dla Ciebie.

Postprzez cushu » wtorek, 23 sie 2005, 07:57

Avatar użytkownika
cushu
Terminator
 
Posty: 763
Dołączył(a): poniedziałek, 2 cze 2003, 12:38

Postprzez Suzy » wtorek, 23 sie 2005, 09:15

cushu jestem pod wrażeniem szybkości Twojej interwencji.... i jak fenomenalnie przygotowałeś się do dyskusji... brawo :prosze:

... no cóż... jak to ktoś ostatnio powiedział "kiepskiej baletnicy to i gacie w dupie przeszkadzają" .... zdaje sie, że forum nie jest dla rozrywki tylko dla udowadniania kto jest tu elitą.... tyle na ten temat....


chciałam tylko zaznaczyć, że szybko się uczę i tym razem w powyższej wypowiedzi skorzystałam z " o "..." takich znaczków" :lol:
Avatar użytkownika
Suzy
Gwiazdor
 
Posty: 1814
Dołączył(a): wtorek, 26 paź 2004, 17:57
Lokalizacja: :: mało istotne ::

Postprzez cushu » wtorek, 23 sie 2005, 10:12

Avatar użytkownika
cushu
Terminator
 
Posty: 763
Dołączył(a): poniedziałek, 2 cze 2003, 12:38

Postprzez Suzy » wtorek, 23 sie 2005, 12:19

Avatar użytkownika
Suzy
Gwiazdor
 
Posty: 1814
Dołączył(a): wtorek, 26 paź 2004, 17:57
Lokalizacja: :: mało istotne ::

Postprzez cushu » wtorek, 23 sie 2005, 12:57

Suzy, ehh szkoda gadać.. jak chcesz robić z siebie ofiare, to rób. Jak chcesz w ludziach doszukiwać się elit, to sie doszukuj. Spiskowe teorie też możesz wymyslać. Dla mnie oczywistym jest, że jeśli ktoś czyta twojego posta, to zakłada że słowa w nim zawarte są twoje. Nie wymagaj od ludzi, aby wiedzieli o wszystkim co napisałaś w przeszłości.

update: a tak poza tym to ugodowy jestem. przecież zamiast się sprzeczać możemy wprowadzić nowe zasady. 3 entery cytuje mame, 5 tate, 7 babcie, a przy 10 łącze się z zaświatami. Wszystko oczywiście odpowiednio stylizowane na płeć i mowe danego pokolenia. :lol:
Avatar użytkownika
cushu
Terminator
 
Posty: 763
Dołączył(a): poniedziałek, 2 cze 2003, 12:38

Postprzez ZAINTERESOWANA » wtorek, 23 sie 2005, 13:07

Avatar użytkownika
ZAINTERESOWANA
Mieszka tu
 
Posty: 956
Dołączył(a): czwartek, 24 lut 2005, 13:31
Lokalizacja: Kołobrzeg

Postprzez Ged » wtorek, 23 sie 2005, 13:10

Ged
 

Postprzez cushu » wtorek, 23 sie 2005, 13:39

Avatar użytkownika
cushu
Terminator
 
Posty: 763
Dołączył(a): poniedziałek, 2 cze 2003, 12:38

Postprzez keeper » wtorek, 23 sie 2005, 15:35

spokojnie, Ged pisze o moim przypadku. Nie podalam źródła ( uwaga, źródło-brat). Postawiłam jednak stosowne znaki, które ewidentnie oznaczały, że przytoczone słowa, nie sa moje. Wielu forumowiczów w tym temacie zwyczajnie wkleja linki, lub podaje źródło opisu bądź recenzji. Suzy podobno oddziela to w sposób wyraźny. Sposób wyraźny wygląda tak:

".. wielu ludzi uważa, że w miłości wszystko opiera się na przypadku, a związki uczuciowe - ich zawiązanie, trwanie i rozpad - zależą od przypadkowych spotkań, nieoczekiwanych odkryć i chwil prawdy. Opowieść Petera Howitta właśnie w przewrotny sposób wykorzystuje to twierdzenie, ukazując skomplikowany charakter współczesnych związków zmagających się z niewiernością, niepewnością i lękiem przed głębszym zaangażowaniem, a mimo to marzących o prawdziwej miłości na przekór wszystkim i wszystkiemu. Ten film sprawia, że uświadamiasz sobie, że jesteś śmiertelny, że ograniczają cię wybory, których dokonujesz. Na koniec dodam, ze to niezwykle ciepła opowieść o przeznaczeniu, wątpliwościach towrzyszących podejmowaniu ważnych decyzji i szukaniu sensu w tym, co dzieje się wokół nas....

dla mnie - mój ukochany i najcieplejszy film jaki widziałam... a do tego aktorzy pierwsza klasa... dzięki nim (Szkot, Irlandczyk, Angielka) film ma całkowicie inny klimat niż amerykańskie romanse.... przepełniony jest angileskim akcentem... irlandzkim piwem... i cytatami z Monthy Pythons ExclamationExclamation! (notabene mojego ulubionego) - rewelacja Prosze"

Pozwoliłam sobie kursywą zaznaczyć tekst, który mozna znaleźc na stronie film.onet. Jak widać ,po cytacie zaczynają się słowa własne autorki:" Na koniec dodam..", które od pozostałych nie wyróźniają się zdecydowanie, żeby nie powiedzieć, że wcale.

Uprzejmie zwróciłam tylko uwagę na ten szczegół i nakręciła sie prawdziwa spirala opluwania jadem.. Zalicze to jednak do kolejnego udanego melodramatu z dreszczykiem, który obejrzałam niemal na żywo i to bez naciskania "play'. ( z małymi przerwami na suchego rogala z pomidorową)
Avatar użytkownika
keeper
Rycerz forum
 
Posty: 1134
Dołączył(a): niedziela, 2 lis 2003, 13:04
Lokalizacja: Tamworth
Gadu-Gadu: 0

Postprzez OMAR » wtorek, 23 sie 2005, 16:06

OMAR
 

Postprzez Suzy » wtorek, 23 sie 2005, 19:45

Avatar użytkownika
Suzy
Gwiazdor
 
Posty: 1814
Dołączył(a): wtorek, 26 paź 2004, 17:57
Lokalizacja: :: mało istotne ::

Postprzez keeper » wtorek, 23 sie 2005, 21:37

WZT, z mojej strony chill out. Chyba grzeczne zwrócenie komuś uwagi przestaje być modne i trzeba po prostu zjechac kogos od góry do dołu nie pozostawiając miejsca na dalszą pyskówkę. Chyba jednak pozostanę przy formach grzecznościowych.. a teraz wracajmy do szarej rzeczywistości. Ja sie będe wymądrzać dalej a cushu będzie znał sie na wszystkim.

Obejrzałam ostatnio "Meet the Fockers", czyli jak kto woli "Poznaj moich rodziców" -szczerze powiedziawszy, wolałabym ich nigdy nie poznawać, bo film jest nieudolną, do granic wytrzymałości widzów, beznadziejną kontynuacją komedii "Poznaj mojego tatę", na której musze przyznać, bawiłam się o wiele lepiej. Jak mniemam, założeniem było starcie na ekranie dwóch filmowych tytanów- Roberta De Niro i Dustina Hoffmana. Panowie, którzy do najmłodszych juz nie należą, rzeczywiście zagrali wręcz stetryczale pod względem umiejętności aktorskich. Niezapomniane ich role, które przeszły do historii kina, na tle "zwariowanej" komedii Jay`a Roach`a, są faktycznie odległą historią. Błyszczeć miała-chociaz ledwo sie mieniła- Barbra Streisand, którą zapewne wielu woli słuchac niż oglądac. Jak dla mnie Pani Streisand powinna zejśc z ekranu po rewelacyjnej roli w "Księciu Przypływów". Ten wyjatkowo nieudany koktail postaci ratuje Ben Stiller, ale to sie nie liczy, bo on zazwyczaj ratuje wszystkie amerykańskie komedie romantyczne nakręcone w latach 1998-2005. Film opatrzony hasłem:"Nieszczęścia chodzą parami"..okazuje się, że solo tez jest trudny do przełnięcia.

wiecej o filmie (chociaz po co)
Avatar użytkownika
keeper
Rycerz forum
 
Posty: 1134
Dołączył(a): niedziela, 2 lis 2003, 13:04
Lokalizacja: Tamworth
Gadu-Gadu: 0

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do :: film

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości