Ale najlepsze było zdjęcie klasowe, kiedy to 1/3 leżała na ziemi wskutek przepychaniny, a z sali obok wychodzi nagle jakaś Pani profesor (nie znam jeszcze), otwiera szeroko oczy i: 'A co Wy tu robicie', a my "ZDJĘCIE!"... i speszona poszła dalej .
Żywo!? Cała lekcje graliśmy w chińczyka, leciały bluzgi i wkręcaliśmy Pani S. że to nie są przekleństwa, a końcówka była strasznie emocjonująca, zabrakło mi 1 oczka .Ale i tak gra była warta świeczki