To był intensywny weekend
Piątek - Hipnoza

Poszalałam sobie na parkiecie
Tylko szkoda, że dość krótko... niestety na 8:00 miałam wykłady i trzeba było się zwijać do domu

Ale i tak było...

... bardzo miło
I ten barman

Kurde no, co ten facet w sobie ma?

Jest taki... mrrrrrauu... smakowity

Przyjemny widok, przyjemny

Tylko gdzieś zgubił wczoraj swoją szekszowną czapeczkę
Jest coś co mi się zdecydowanie podoba w tym klubie... zakaz palenia i picia na parkiecie

Nikt mnie nie przypala papierosami, nikt mnie nie oblewa piwem, na parkiecie nie walają się pety i potłuczone szklanki

Jak tylko ktoś się pojawia z papierosem albo szklanką/butelką ochroniarz grzecznie wskazuje palcem 'pobocze'
I do tego jest tak przyjemnie chłodno... nie ma duchoty
Sobota - Jazzgod

Było całkiem nieźle, ale niestety część ludzi, którzy przyszli się bawić, zachowywała się jak zdziczałe bydło

Całkowity brak szacunku dla innych bawiących się... wogóle ich nie obchodziło, że na parkiecie są inne osoby, które chciałyby się spokojnie wytańczyć...

Z Latarnii też już wychodziłam posiniaczona i podeptana, ale to co wczoraj odstawiali Ci kretyni to już była przesada... momentami odbierali całą przyjemność zabawy...