Zwykły mieszkaniec tego miasta ma pracę
Wystarczy wyobrazić sobie, że po katastrofie ekologicznej zamykają plaże i już żaden turysta nie zatrzymuje tutaj swojego auta.
Padają ośrodki, większość hoteli itp. więc na bruk idą ludzie je obsługujący.. a tego trochę jest. Ba bruk idą też budowlańcy, bo po co budować w takim mieście. Handel nieruchomościami pada i większość ludzi traci ogromną kasę w ulokowanych tam pieniądzach. Ludzie zaczynają masowo wyjeżdżać za pracą, albo ze strachu o zdrowie. Ci którzy zostają, popadają w coraz gorszą sytuację materialną, ponieważ na skutek gwałtownego zmniejszenia popytu cierpią już wszystkie branże (jeśli nie ma ludzi, nie ma komu sprzedawać swoich usług, a więc ludzie tym się zajmujący też idą na bruk). Turyści są elementem naturalnej równowagi - jak w przyrodzie. Jeśli ich zabraknie, zacznie się reakcja łańcuchowa, która dotknie cały łańcuch pokarmowy. Wystarczy zobaczyć miejscowości, w których dawniej stacjonowało wojsko jako jedyne dobro naturalne...
Ludzie, którzy czerpią zyski bezpośrednio z turystów, wydają te pieniądze u innych ludzi (w sklepach, płacąc rachunki, robiąc remonty, kupując buty). Kiedy zabraknie ich, pieniędzy będą mieli mniej ci, którzy dostarczali im towarów i usług, dlatego będą też i oni mniej wydawać, w konsekwencji zarobi mniej lub upadnie kolejne ogniwo itd. itd.