Dzień dobry Poziomki. Jem śniadanko (obiad?) nieważne i nagle dopadł mnie śmiech, dość głośny, krzykliwy, na dłuższą mete męczący, bo duszący. Po prostu przypomniało mi się jak zamieniłam się z szefem rolami, czyli on był mną, a ja nim i wszystko było fajnie póki nie zaczął mnie wkręcać i kazał przygotować jakiś protokół

. Znaczy się jestem w formie skoro sama do siebie się śmieje, a mój tata złapał się za głowe

i ptasie mleczko, co tam jedne, całe pudełkooo jem
