mi uzbierały się cztery obejrzane filmy, które mogę połączyć w dwie kategorie:
górna półka
Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda
przed obejrzeniem tego filmu nie byłem w stanie spamiętać tytułu. zmienia się to momentalnie tuż po seansie. w żadnym razie nie jest to western, scenografia dzikiego zachodu stanowi zaledwie tło do przedstawienia studium niektórych zakamarków naszej psychiki. kino powolne, spokojne, dokładne.. bardzo bardzo polecam, nawet w multipleksie - nie wiem, czy pożeracze popcornu zamilkli, czy ja ich nie słyszałem ale zdaje się, że sala siedziała cicho jak makiem zasiał.
Michael Clayton
wprawdzie krytycy dopatrują się luk w scenariuszu i płytko zarysowanych postaci drugoplanowych, ale aktorstwo Clooneya i wystudiowana dokładność - znów - ujęć, czy zachowań głównego bohatera sprawiają, że ten film sensacyjny z nutką sądową ogląda się z dużą przyjemnością.
nota bene w obu przypadkach
celebrities z holywood udowadniają, że nawet z przeciętnej roli potrafią wycisnąć ostatnie soki.
średnia półka
choć kino niższych lotów, to nadal dobra rozrywka
niestety oba tytuły nie uniknęły amerykańskiego patosu, ale kto by sobie tym głowę zawracał.. po tylu filmach umiem go już ignorować
I am a Legend - dobre kino SF, pojedyncza rola pociągnięta przyzwoicie przez Willa Smitha (gdzie on tak przypakował

). Nie czytałem literackiego pierwowzoru, więc nie raziły mnie rzekome uproszczenia scenarzysty. Dobrze się oglądało.
The Kingdom - film wojenny/sensacyjny. Trochę o terrorystach, trochę o dzielnych amerykanach

nie uważam tego za stracony czas, nie jest to film wybitny, ale zapewne repertuar w tv w święta od lat ten sam, więc polecam jako przyzwoitą odskocznię
wesołych!