jesooo....

.... przyjechała, posiedziała kilka godzin, były pogaduchy, ciasteczka, herbatka, prezenty....
no i już jej nie ma.... na kolejne pół roku? więcej?
jenyy... jak mi się chce tańców, jedzenia chipsów, ogórków, batoników z nią... nooo....
i te rzodkiewki na molo...

a tu zaraz kawałek mojego serducha znowu za granicę śmiga....
