z najświeższych Testosteron - naprawde świetny, niezły ubaw, rewelacyjne teksty i doborowa obsada (role Szyca, Karolaka i Kosińskiego powalają




Życie i cała reszta. Woody znów wkracza w swoją ulubioną tematykę - nieudane związki, zaburzone relacje między kobietą i mężczyzną, neurotyczne osobowości i mnóstwo świetnych dialogów, a do tego sporo słynnych, typowo Allenowskich złotych myśli.

Manhattan, też film Allena, tyle że starszy, z lat 70. I tu kwestie damsko-męskie poruszone są w ciekawy sposób, wzbogacone o genialne komentarze i riposty nieocenionego Woody'ego, który gra tu główną rolę. Ale pierwszy bardziej przypadł mi do gustu, nie tylko dlatego że bardziej współczesny.
Holiday - ano, taka w sumie typowa komedia romantyczna, nic nowego, choć parę watków owszem ciekawych, choćby ten z sędziwym już, ale znanym scenarzystą, z którym zaprzyjaźnia się Iris (Kate Winslet), bardzo fajnie zagrana rola. Natomiast niewątpliwie największym atutem filmu jest jego obsada - sama "śmietanka": Cameron Diaz, Kate Winslet, Jude Law i Rufus Sewell.

[/b]