Starałem obserwować się ostatnimi czasy te następujące po sobie tzw."oświadczeniowe" wydarzenia i pozwolę tu sobie napisać kilka spostrzeżeń, które nasunęły mi się odnośnie sytuacji w naszym mieście.
Przede wszystkim ilość osób, które popełniły w tej sprawie błędy jest dla mnie świadectwem niezbyt dużych ich samorzadowych kwalifikacji bądź też nonszalancji wobec podstawowych przepisów. Choć bezspornym faktem jest, iż prawo w tej kwestii jest niespójne, a niektóre przepisy ustawowowe stoją wobec siebie wręcz w sprzeczności to akurat większość błędów popełnionych w związku z oświadczeniami była jak najbardziej do uniknięcia.
Kolejna kwestia. Spór dotyczący zawartości słynnego już pkt. VIII oświadczenia. Przyjęcie argumentacji, iż nie zapisane tam dochody znajdują się w pkt. I, możnaby uznać za zasadne jednak jedynie w sytuacji gdyby środki zawarte w pkt. I były co najmniej równe osiąganym przychodom. Natomiast w innej sytuacji uderza fakt, iż przy takiej interpretacji i formie zapisu choćby z czysto arytmetycznego punktu widzenia część osiąganych czy osiągniętych dochodów nie jest zawarta w żadnym punkcie oświadczenia. A przecież podstawową ideą oświadczeń jest wykazanie właśnie całego majątku osoby je wypełniajacej. Sądzę, że nie było to działanie świadome byłego prezydenta, jednak pomyłka w oświadczeniu wydaje się w tej sytuacji ewidentną.
Niepokojącym jest również fakt, iż sprawy kolejnych błędów w oświadczeniach znajdywały światło dzienne niejako stopniowo, ale przede wszystkim dość późno po fakcie ich złożenia. Dodatkowo, błędy te zostały wykazane dopiero na skutek inicjatywy poszczególnych radnych i ich własnej kontroli czy przeglądu tychże oświadczeń. To oczywiście dobrze, jednak wg. mnie powinny one być wychwycone wcześniej, bo już na etapie ich składania, przez zobligowany do tego organ jakim jest stanowisko przewodniczącego rady.
Jeśli zaś chodzi o sprawę od której praktycznie wszystko się zaczęło, a więc zbyt późne złożenie oświadczenia dotyczącego działalności gospodarczej żony prezydenta, do której dołączyło później "przeterminowane" oświadczenie pani radnej to, mimo niejasności przepisów, jest to ich bezsporne niedopatrzenie. Oczywiście łatwo jest komentować z boku jednak wydaje mi się, iż znając wątpliwą jakość polskiego prawa i jak widać częste jego sprzeczności, już dla własnego bezpieczeństwa analizując po wyborach(co uważam za rzecz naturalną), stawiane przed nimi wymogi wobec jakichkolwiek wątpliwości powinni przyjąć ich najmniej dla siebie korzystną interpretację, w tym przypadku akurat co do terminu złożenia oświadczeń majątkowych, czyli tę najkrótszą.
I na koniec. Czy skończy się to wyborami czy nie zobaczymy w przyszłości, według mnie jednak w oparciu o czysty racjonalizm i zdrowy rozsądek nie powinno do nich dojść. I nie chodzi tu o sztywne trzymanie się litery prawa czy też jego naginanie.
Nie widzę sensu ponoszenia kosztów wyborów choćby z tego względu, iż idea czy też duch przepisu w związku ze złamaniem którego miałyby się one odbyć mówi, iż miał on służyć jak twierdził sam ustawodawca zapobieganiu korupcji. Natomiast naruszenie z jakim mamy do czynienia w naszym przypadku nie budzi podejrzeń o właśnie korupcyjne podłoże naruszenia tego przepisu. A właśnie zwalczaniu tego rodzaju działań miał on służyć jak i wszelkie związane z nim sankcje. Pamiętać bowiem zawsze należy o intencji jaka przyświecała przy tworzeniu konkretnej regulacji.
Poza tym nie będę już pisał, że niestety praktycznie wszelka aktywność polityczna w tej materii w Kołobrzegu wynika przede wszystkim z walki politycznej i chęci dyskredytacji przeciwników. Rządzą personalia i wzajemne animozje, animozje i personalia i tak w kółko. Czy to z tej czy to z innej strony.