Ci, którzy mnie znają zapewne wiedzieli, że nie omieszkam się wypowiedzieć w tym temacie.
Oczywiście jestem przeciwny, zwłaszcza ze względu na zdrowie, jednak nie w ujęciu długofalowym, a w tym takim bardziej przyziemnym - mianowicie, będąc w knajpie gdzie się pali, a innych w Polsce niestety jeszcze nie ma, muszę wdychać ten wyniszczający dym. Przeszkadza mi w tym fakcie najbardziej to, że czasami mam bardzo poważne problemy z oddychaniem i bolą mnie oczy i brzuch. Zbyt często owe objawy pojawiały się w takich samych okolicznościach, bym miał co do ich przyczyny jakiekolwiek wątpliwości. Sam pobyt w takich miejscach zatem kojarzy mi się cokolwiek nieprzyjemnie, dlatego wolę posiedzieć na ławce w parku niż w zadymionej knajpie.
Popieram pomysł wprowadzenia zakazu palenia w miejscach pracy, czyli między innymi w miejscach pracy barmanów. W niedawnej rozmowie z właścicielem jednego z kołobrzeskich lokali, dostrzegłem jednak zastanawiający aspekt owego zakazu. Ludzie będą wychodzić na zewnątrz "na fajka" i chcąc nie chcąc będą hałasować przed lokalem, a po powtarzających się skargach mieszkających nad knajpą ludzi, policja może mieć uzasadnione powody do zamknięcia lokalu. No cóż, być może Polacy w końcu będą się musieli nauczyć jak należy się zachować, co samo w sobie też nie jest złą rzeczą

.
Ostatnio coraz mniej czepiam się palących w mojej obecności ludzi, i muszę ze smutkiem stwierdzić, że są to niestety głównie panie. Jednak powinniście wszyscy palacze wziąć sobie głęboko do serca pewien niezaprzeczalny fakt - pocałunek osoby palącej zwyczajnie -
nie smakuje.