Dzień wolny do pracy... powinien zacząć się od tego, ze przede wszystkim się wysypiamy, za wszystkie czasy... zapominamy o wszystkich stresujących sprawach... odcinamy się od ludzi, a jeśli nie odcinamy, to przynajmniej obcujemy z takimi, którzy nas nie zdenerwują, a wręcz niekiedy rozśmieszą...
No niestety... mój dzień wolny od pracy wyglądałby optymistycznie, gdyż się wyspałam i wyszłam z kumpelą na Przystań Żywca... i oprócz jedego drinka opróżniłam dwie puszki wody chmielnej... lecz absolutnie nie odpoczęłam od stresu... Rodzinka czasami tak potrawi zestresować człowieka, że ma się dosyć na cały najbliższy miesiąc... A całą winę za zaistniałą napiętą atmosferę zwalą na mnie... Wesoło... Dosłownie zaje**** wesoło...
Krótko mówiąc mam doła