jakis dziwny ten dzień...na dworze istna masakra, prawie jak na Saharze, w pokoju jak w piecu, słowem nie ma miejsca, w którym można by złapać trochę świeżego powietrza...czy to normalne, zeby jeszcze teraz było prawie 30'C? ja już wysiadam
poza tym zaczynam sie oswajać z pewna myślą...no cóż, przykre to. ale nie można sie wiecznie oszukiwać. może kiedyś...będzie wreszcie tak, jak chcę
Myślałam, że już bardziej gorąco być nie może .... a muszę dziś wyjść do miasta Koleżanka chyba już dziś do Kg jedzie Będę siedzieć sama jak palec w pustym domu To nie jest pozytywne ... w samotności więcej się myśli ... już się boję Ale co tam ... spedzę cudowny czas z Kodeksem Cywilnym Będzie wesoło i romantycznie Teraz pora na śniadanko czyli tradycyjnie grzaneczki Potem zastanowię się co dalej .... Pewnie znowu będę się maltretować smętami i zastanawiać, co by było gdybym była mądrzejsza Dzień rozpocząć czas
wkoncu. drzwi do szkoły zamkniete i nie musze tam juz w zadnym celu chodzic. poporstu cudnie. mimo ze zmarnowane przedpołudnie, wczesne wstawanie i bolaczki dnia codziennego czuje się wyśmienicie i plany ida po mojej mysli ale nie mówie hop.
... uwielbiam deszcz... ...wciskam się więc wymordowana po pracy i walce z bąblami po komarach - wraz z moimi interesujacymi myślami - w chłodną pościel i znikam ...