nie ma to jak spasc brutalnie na ziemie. nie wiem, co myslec, nawet jesli to tylko taka celowa gra to i tak jestem zawiedziona i zla.
poza tym praca, praca, praca... za duzo mam do zrobienia, zeby sie nad tym glebiej zastanawiac, ale gdzies tam w podswiadomosci pojawia sie zlosc na rozbudzone nadzieje.
w dodatku siedze wlasnie nad esejem Camusa o samobojstwie - nie ma to jak niezwykle 'optymistyczny' temat w 'odpowiedniej' chwili
no coz...kawa i wracam do 'mojego' tematu - mimo wszystko ciekawy jest...


