jeszcze 5 minut i biorę się do pracy taaak...
nie no, muszę się zmusić. Obiecałam sobie, że sama napiszę te durne programy. Nie spiszę ich! Nie! NIE! NIE!!!
[center]***[/center]
mamy nie ma, brata nie ma... czyli zostałam sam na sam z komputerem bo tata to go nawet nie tyka Zjadłam obrzydliwie wielką pizze czyli prawie pełnia szczęścia... prawie... bo piwa mi brakuje... ale cóż...
Nastrój nie ciekawy. Podłamuję się znowu troszeczkę. Chciałabym żeby była teraz przy mnie osoba która potrafi mnie pocieszyć , wypowie głupie słowa "wszystko będzie dobrze", przytuli tak serdecznie i wytrze łzy z polczków. Jutro wyjeźdzam do Stegny, mam nadzieje że tam nabiore dystansu do szarej rzeczywistości Pa Robaczki