Dzisiaj mój nastoj przechodzi wiele faz, ze skrajności w skrajność można by rzec. W nocy ogolnie dolina , odechciało mi sie wszystkiego . Męczyłam sama siebie swoja osobą, innych zapewne też. Rano nie pokój , obawa , stres . Wszystko się nawarstwiało. Zero pozytywnych myśli.
Teraz jestem pełna optymizmu i bojowo nastawiona do dnia pełnego wrażen na uczelni. Mam nadzieje że pod koniec dnia będę się sama do siebie szczeroko usmiechać. Hy Hy
Wczoraj/dziś na torach mnie i moją przyjaciółke spotkało wielkie -Halo, więc musiałam iść do niej na nocke. Obijania się czas skończyć.. , bynajmniej mam jakiś plan, a co dalej to się okaże..