jest mi niefajnie, ale pocieszam się myślą, że inni mają gorzej (a niektórzy powinni mieć gorzej) i tym, że to nie moja wina, ale jednak smutek to smutek...
znow mam poczucie, ze jestem jakby z innego swiata taka mysl nachodzi mnie z mniejsza lub wieksza czestotliwoscia, ale gdzies tam w podswiadomosci caly czas jest no nic... mam ochote troche pomęczyć szare komorki... po dosc dlugiej przerwie, nieskazone wiedza, za bardzo sie rozbestwily ...