przez Sylwia » niedziela, 31 lip 2005, 00:58
Dzisiaj doszłam do przeraźliwego wniosku: nie potrafię się cieszyć. Niczym. Podejrzewam, że to z braku pewnej rzeczy, ale przyznanie się do potrzeby posiadania tego kłóciłoby sie z całym moim dotychczasowym pojmowaniem wszytkiego. Idę oszukiwać się dalej. Spokojnej nocy.