nie wyspałam sie.
do pracy jechałam ponad 40 minut.
jestem starsznie zła [staram sie nie klnąć, ale słowo 'zła' nie jest w stanie opisać mojej...hm... 'złości'?] bo 'kochana' mamusia zgubiła mój kabel łączący wierze z kompem i musze sie męczyć przy jakieś beznadziejnej muzyce.
jestem chora.
pobiłam sie z wujkiem i wszystko mnie boli.
jedyne co dobre mnie dziś spotkało to prezent od dziadka...
chyba ide spać...
