Ładna falowana blondynka, która chwile wcześniej wymordowała moją rodzinę w dość mało subtelny sposób.. np. wydłubując oczy matce i zmuszając ją do samobójstwa, staje się gościem mojego domu.. fascynacja przemieszana z zemstą, pożądanie z nienawiścią, namiętność ze śmiercią, Yin Yang na 34 metrach kwadratowych..
P.S. Przypomniałem sobie zakończenie..
Bo w sumie miałem ją rozjechać jakimś szkolnym autobusem.. ale do domu wpadła mi trójka szurniętych jehowych, którzy zabijali wszystkich złych ludzi wbijając obieraczkę do ziemniaków w czaszkę.. w sumie myślałem, że mnie też załatwią, to wyrzuciłem kanapki przez okno, żeby się ewakuować imitacją balkonu z 4 piętra no ale nic mi nie zrobili. A jak się dowiedziałem, że ją załatwili przede mną, to musiałem zastrzelić jednego z nich, przestrzelić kolana pozostałej dwójce mówiąc hollywoodzkie "nie ma dobrych i złych ludzi. Są tylko żywi i martwi" i grzecznie poprosić o podanie lokalizacji ciał.. bo jakimś cudem połowę znajomych przy okazji mi wymordowali
