przez rysio » czwartek, 4 sty 2007, 20:07
[center]prajednia[/center]
w przedszkolu od rana poruszenie. dziś przychodzi nowy pan od rytmiki. ma przynieść instrumenty - tamburyna i bębenki. dzieci są już na to od dwóch tygodni przygotowywane. cieszą się - lubią robić hałas. jacek do klaudynki: "ja już grałem kiedyś, u wujka - ma takiego dużego bębna;" klaudynka do jacka: "moja mama mówi, że mam talent, a pani krysia też!;" mały krystianek rozgrzewa się waląc klockami w kaloryfer. stefanek jest trochę przestraszony - jak zwykle.
pan jest bardzo wysoki, nie mówi za dużo. dzieci patrząc na niego zadzierają główki do góry, otwierają przez to buzie, wyglądają na przejęte. widzą jednak, że pan ma wielkie pudło z fajoskimi rzeczami. pan nie mówiąc za wiele rozdaje dzieciom to bębenek, to grzechotkę, to tamburyn. komu co - to osądza po reakcjach dzieci na kolejno wyciągane instrumenty. stefanek dostaje kastaniety, klaudynka i jacek po bębenku. krystianek dwa dębowe patyki. a agatka dostała nawet trójkąt. pan ma duży głośny bęben. umie się nim też posługiwać! pierwsze uderzenie sprawiło że cała grupa aż podskoczyła z wrażenia.
pan nie mówił nic. zaczął wybijać jednostajny, wolny rytm, by w ten sposób dostosować się do możliwości dzieci. na początku był chaos. dzieci eksperymentowały. uderzały z całej siły, inne od niechcenia. pan wciąż grał swój jednostajny rytm. po 5 minutach pół grupy zaczęło doganiać ten rytm, i szło im coraz lepiej. zachęceni sukcesami koleżanek i kolegów, inne dzieci próbowały z całych sił dołączyć do zespołu. w końcu cała grupa gra swój jednostajny, powolny rytm. w głowach dzieci zaczynają pojawiać się nieznane dotąd obrazy. tuaregowie i ich szamani tańczący wokół ognisk w ciemną saharyjską noc. poruszają się powolnie, w rytm muzyki. dzieci nie rozumiały dlaczego widzą te właśnie obrazy, i nie zdając sobie sprawy z tego, że każde z nich widzi to samo, powoli, wciąż nadążając za rytmem nadawanym przez pana z bębnem, zaczęły nieśmiało poruszać się w rytm uderzeń. powoli wszelkie ich głosy ucichły. każde dziecko skupiało się na rytmie, grze i tańcu, oraz coraz śmielej wykonywanych figurach. wszystkie przedszkolaki, nie wiedząc skąd, odnalazły w zakopanych w podświadomości schematach tę samą choreografię, i za nią podążali w rytm uderzeń swoich instrumentów. miny poważne, skupione. ruchy coraz pewniejsze, równe. wprost z podświadomości, jak we śnie pojawiały się pod powiekami przerywane rzeczywistością obrazy tańczących tuaregów, zulusów, masajów, i innych ludów gorącego lądu. słowa nie były trudne. stefanek zaczął śpiewać pierwszy...