Wania z Griszą dostali jako nagrodę z kołchozu bilety do teatru na
"Lampę Alladyna". Przed wejściem napili się piwa, więc Griszy w
czasie spektaklu zachciało się do kibla. Wyszedł na korytarz, a tam
cała masa drzwi.Wchodzi do pierwszych - garderoba. Wchodzi do drugich
- charakteryzacja.Wchodzi do trzecich... półmrok - mało co widać...
Patrzy - na środku coś na kształt nocnika leży... Rozpiął więc
rozporek i zrobił co miał zrobić. Wraca na swoje miejsce, a tam cała
sala wręcz pokłada się ze śmiechu. Grisza pyta:
- Wania, z czego oni się tak śmieją, co?
- Nooo, stary... Jak wszedłeś na scenę - sala milczała. Kiedyś rozpiął
rozporek - sala zamarła. Jakżeś nalał do tego tam... - mało którego
nie zmroziło. No ale kiedy z tej lampy wyszedł ten Dżin i powiedział:
- "Nie no ja [beeeep] taką rolę" - wierz mi, nikt nie wytrzymał i
wszyscy ryknęli śmiechem

!