I to jest piękne - minimum wysiłku przy maksimum zysku.. dobra polska robotnicza mądrość
Już widzę te wysokoartystyczne boysbandy - pierwsza trasa koncertowa opowiadająca dramat materii tuż przed powstaniem wszechświata, dogłębna analiza bezruchu, prezentowana z precyzją współczesnego mikroskopu elektronowego. Odważni twórcy nie boją się zejść do pozycji pojedynczego atomu i z jego perspektywy zdać wstrząsającą relację - przez 1,5h nikt nie wychodzi na scenę, publiczność dłubie w nosie po czym oklaskuje długo widowisko na stojąca prosząc o bis.
Przez dwadzieścia lat można w taki sposób opowiedzieć całą historie ludzkość, potem zrobić koncert urodzinowy podsumowujący w skrócie największe osiągnięcia grupy i skończyć działalność, po to żeby móc reaktywować się w proteście przeciwko ciągłym reaktywacją zalewającym kulturę masową. Trasa koncertowa po całym świecie nawoływałaby poprzez swoją poetykę do powrotu do korzeni (w tym konkretnym przypadku akurat do tych sprzed 25 lat..)