...z moją manią świeżości jedzonych potraw
przed wekendowym wyjazdem wyczyściłam lodówkę...
...nie tylko nie miałam więc po powrocie z wojaży o 4 nad ranem nic do zjedzenia...
ale nie miałam też co zabrać do pracy na śniadanie...
skończyło się pożyczonym pasztetem na śniadanko
pożyczoną kawą na II śniadanko
i okropną herbatką owocową
...ale w perspektywie dziś czeka na mnie obiadek
w postaci pysznej rybki z frytkami
nie ma więc co marudzić, gdyż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...
człowiek zapewne bardziej doceni dzięki temu smak obiadu
szczególnie właśnie po tak okropnym kulinarnie wekendzie
