Spotkałam koleżankę, której długo nie widziałam, gdzieś tak od podstawówki i zaczęła mi gratulować, a ja zdziwiona zapytałam "ale, że co?", a ona "no, zaręczona jesteś widzę", więc skorzysałam z okazji i zaczęłam wkręcać, że planujemy po skończeniu studiów o dziecko się starać, że jego rodzice mają firme i dostali bilety wycieczkowe do Watykanu i mi i przyszłemu małżonkowi oddli je, no i jedziemy. Ubaw miałam po pachy, ale przyznałam się, że to (tylko?) wkręt

. To wszytsko przez ten pierścionek od babci, nazwałam go "odstraszacz"

, ale to chyba działa w drugą stronę

. Futrzak wyprany, czas zatem na kawusie i relax time
