Po pierwsze mam dość tej "zimy" choć ostatnio mnie przymroziło w autobusie do Piernikowa... na szczęście wytrzymałam.. I co.. "Veni vidi vici"... Veni i vidi owszem ale z vici było już gorzej... Ale trzymam się jak na razie pionu... Choć już nigdy w życiu nie sprawdzę wyników 13-go.... Ale cóż.. Zapałki w oczka i dalej do przodu... Marzę, żeby znaleźć się znów w cieplutkim domku.....
nie mogę.. byłem bardzo niegrzecznym chłopcem i postanowiłem się ukarać.. rodzice są ze mnie dumni, ale mowia ze z tym biczowankiem to juz troche przegiąłem.. w kazdym bądz razie stanąlem przed lustrem, przycisnalem kota sasiada do klaty zeby wygladac bardziej mesko i obniżonym głosem powiedziałem..
No dobra, powiedzialem cos innego, ale bylem taki meski z tym kotem...