dziś przyszła znienacka...na imię jej było: Wena. Przyszła nieproszona i poszła. Ale zdążyłam ją wykorzystać

i w moim skromnym odczuciu wyszło z tego coś fajnego, ale tak naprawdę jutro się okaże, czy tak jest faktycznie
poza tym ciężki tydzień będzie, oj ciężki... ale nie narzekam
odbyłam dziś rozmowę z osobą, której zdanie zawsze bardzo sie dla mnie liczyło i jak zwykle wyszła z tego prawie godzina konwersacji przez telefon.
jak za starych, dobrych czasów
jakoś nie chce mi sie spać...a tu rano trza wstać
