Wracając do tematu, dzisjesza Rzepa
"ROZMOWA
Histeria nie służy dobrej pracy
Rozmowa z prof. Andrzejem Siemaszko.
Rz: Został pan przewodniczącym Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, a w prawie i procedurze karnej dużo się teraz dzieje. Jak pan widzi rolę komisji w zmienianiu kodyfikacji?
Okoliczności i histeria, jakie nam ostatnio towarzyszą, nie służą sprawnej i merytorycznej pracy. Protesty, apele, sprzeciwy, które obiegają cały kraj, atmosfera swoistego terroru intelektualnego, stawiają mnie w niezręcznej sytuacji. Mam wrażenie, jakby autorzy tych apeli uznali, że prezentują jedynie słuszne poglądy i każdy, kto ma inne, jest na przegranej pozycji. Tak nie jest. Znam wielu bardzo wybitnych ekspertów, którzy posiłkując się badaniami, mają inne zdanie. Czy w tej sytuacji powinni zrezygnować z pracy i - zwróciwszy tytuły profesorskie - udać się na wieczną banicję?
Zdaję sobie sprawę z tego, że czas jest gorący. Ministerstwo zapowiada coraz to nowe projekty, resortowe zespoły kończą pracę. Dlatego też na początek komisja zajmie się opiniowaniem gotowych propozycji.
Dotychczasowi członkowie komisji zrezygnowali z udziału w niej. Z kim pan chciałby pracować?
Z fachowcami. Profesorami, doktorami, ale także sędziami i prokuratorami (zwłaszcza tzw. liniowymi) oraz adwokatami. Chciałbym zaprosić do pracy ludzi o różnych poglądach po to, by w takim gronie próbować znaleźć złoty środek na przestępczość i sprawiedliwe karanie. Wbrew pozorom, nietrudno jest znaleźć kandydatów. To środowisko jest niejednolite i wyjątkowo zróżnicowane w ocenie kodyfikacji z 1997 r.
Ma pan już pierwsze nazwiska?
Nie podam ich z wielu względów. Ponieważ jestem zwolennikiem kontynuacji, chciałbym nadal współpracować z kilkoma członkami dotychczasowej komisji. Toczę też rozmowy z kilkoma innymi najwybitniejszymi przedstawicielami prawa karnego. Proszę jednak pamiętać, że to premier na wniosek ministra sprawiedliwości powoła członków komisji.
Rolą komisji jest ocena propozycji zmian, których autorami często są politycy, posłowie - nie zawsze eksperci i znawcy prawa karnego. Czy komisja pod pana przewodnictwem nie będzie się bała ocen pod prąd?
Wszędzie tam, gdzie będę widział, że zaostrzanie kar za poszczególne przestępstwa - czy, szerzej, zasad odpowiedzialności karnej- nie jest uzasadnione, będę się temu przeciwstawiał. Ani ja, ani komisja nie będziemy mieli jednak wpływu na ostateczny kształt uchwalanych projektów. Proszę pamiętać, że podczas prac komisji sejmowych, a nawet w trakcie głosowania posłowie mogą zgłaszać własne propozycje. Niestety, często burzące wewnętrzną logikę projektu.
Kiedy chciałby pan, a kiedy realnie komisja może rozpocząć prace merytoryczne?
Chciałbym jak najszybciej. Realny wydaje się marzec. Bardzo trudna jest jednak cała sfera logistyczna. Okazuje się, że bardzo trudno jest zebrać kilkunastu bardzo zajętych ludzi z całej Polski w jednym miejscu i czasie. Należy ponadto brać również pod uwagę osobiste sympatie i antypatie. Problem tkwi więc nie tylko w przygotowaniu listy kandydatów i ich powołaniu.
Jest pan zwolennikiem surowej polityki karnej?
Wbrew temu, co się sądzi, nie surowej, tylko racjonalnej. Podstawowe problemy są dwa. Niedostateczne zróżnicowanie kar (zbyt mało mamy zarówno kar najkrótszych, jak i stosunkowo długich) oraz krańcowo nieefektywny system kar wolnościowych. Mam wiele pomysłów na zmianę dzisiejszej polityki karnej. Zaostrzenie kar za niektóre przestępstwa to tylko niewielki fragment. Uważam, że surowiej powinno się karać np. porwanie dla okupu czy zorganizowaną przestępczość. Generalnie jednak nigdy nie entuzjazmowałem się kwestią wysokości samych sankcji. Tym bardziej będę się przeciwstawiał ich mechanicznemu podnoszeniu. Uważam zgoła, że dolne progi zagrożenia powinny zostać zmniejszone: kara pozbawienia wolności mogłaby się zaczynać od jednego dnia czy tygodnia. Warto by ponadto rozważyć wprowadzenie do kodeksu nowych typów sankcji, np. kary weekendowe czy przemienne. Poważnych korekt wymaga zresztą cała część ogólna kodeksu karnego, np. wyjątkowo niefortunna konstrukcja czynu ciągłego i ciągu przestępstw. Gruntownej reformy wymaga ponadto sposób wykonywania kar nieizolacyjnych. Widziałbym np. połączenie dozoru kuratora z jakąś formą aresztu domowego. Jestem ponadto gorącym orędownikiem monitoringu elektronicznego. Jednym słowem, optuję za takimi rozwiązaniami, które sprawią, że kary nieizolacyjne przestaną mieć charakter fasadowy.
Rozmawiała Agata Łukaszewicz"