piosenka w szczegolnosci przemawia do ludzi mlodych, poszukujacych wlasnej drogi
Szymon Wydra&Carpe Diem - Życie jak poemat
Dobrze jest,
Jeżeli w życiu widzisz głębszy sens.
Jeżeli robisz coś ze wszystkich sił - Byś dobrze żył.
Dlatego poddaj sie pragnieniu, które W Twoim sercu jest.
Pokusie odkrywanej Raz po Raz - Na jakis czas.
[refren]
Nasze życie będzie jak poemat.
Trzeba tylko znaleźć dobry temat.
Trzeba sie odnależć w każdej chwili.
Trzebaaa Byyyć.
Tyle jeszcze drogi jest przed nami,
Z tym, że trase wynaczymy sami.
Po co dalej w miejscu tkwić?
Trzebaa żyć!
O ile łatwiej jest,
jeżeli wiesz co dalej robic chcesz.
Jeżeli w swoim sercu,
Serce masz - To jest Twój czas.
I wtedy będzie tak,
Jakby się nigdy miał nie skończyć świat.
Jakby się nigdy miał nie skończyć dzień.
Bo masz swój cel.
[refren]
Nasze życie będzie jak poemat.
Trzeba tylko znaleźć dobry temat.
Trzeba sie odnależć w każdej chwili.
Trzebaaa Byyyć.
Tyle jeszcze drogi jest przed nami,
Z tym, że trase wynaczymy sami.
Po co dalej w miejscu tkwić?
Trzebaa żyć!
Nasze życie będzie jak poemat.
Trzeba tylko znaleźć dobry temat.
Trzeba sie odnależć w każdej chwili.
Trzebaaa Byyyć.
Tyle jeszcze drogi jest przed nami,
Z tym, że trase wynaczymy sami.
Po co dalej w miejscu tkwić?
Kiedy Trzeebaa żyyyć!
Nie rezygnujmy ze swych marzeń,
Kto to wie co jeszcze czas pokaże?
Kto to może widzieć co sie stanie?
...Choćby dziś
[refren]
Nasze życie będzie jak poemat.
Trzeba tylko znaleźć dobry temat.
Trzeba sie odnależć w każdej chwili.
Trzebaaa Byyyć.
Tyle jeszcze drogi jest przed nami,
Z tym, że trase wynaczymy sami.
Po co dalej w miejscu tkwić?
Trzebaa żyć!
-------------------------------------
Trzeci Wymiar - Zapomnij o tym; piekny kawalek
Kiedy patrzę w ich źrenice widzę własne odbicie, wspomnienia które iskrzą jeszcze dziś oczy szklą,
mały pokój i ja modląc się za ciszą, która była mi najbliższą rzeczą, bliższą niż ona i niż on, bliższą niż dom gdzie wyrosłem, brak pieniędzy i alkohol niszczą proste,
ktoś powiedział mi opisz to opisuję, nie wierzysz to spytaj moją siostrę ona też wie, też pamięta boazerię na niej czerwień, do dziś pewnie czeka aż ktoś kłótnie przerwie. wiele razy uciekałem stamtąd uwierz znam to, wiem co czuje dziecko, myślisz sobie wiedz bo jedyną myślą jest uciec stąd. pamiętam późne popołudnie czwarte piętro im wyżej tym smutniej, schody zamek kuchnię, kiedy tak szedłem nieufnie patrząc czy alkohol cuchnie wiem jak boli i jak puchnie. jeden Bóg wie o co były tamte kłótnie, dziś nie pałam do nich gniewem, lecz jednego jestem pewien - ten dom to nie był eden; ilu takich jak ja nie wie, nie dociekam lecz jako dziecko nie widziałem w nich człowieka, wiedz to.
ref.
A teraz śpij, teraz śpij i zapomnij o tym co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś i
pomyśl że to sen że to wcale nie działo się tak będzie lepiej śpij.
Drugie piętro w poniemieckiej kamienicy, piękno ciszy zakłócone ktoś krzyczy, to sąsiedzi z pietra; mimo że byłem młody to pamiętam numer drzwi siódemka, taka tam noc nie jedna jak ta ale do sedna, spałem lulany przez mamę, dopóki nie słyszałem różnych kłótni próżnych których nie rozumiałem czy to były omamy? ze snu zerwany wlepiałem wzrok zaspany w mówiące ściany, słyszałem głos kobiety, nadęty facet krzyczał bez przerwy miał nerwy, płacz dziecięcy niewyraźny, kontakt ważny dla tysięcy rodziców tutaj był zbędny; nie jak spirytus i goście, ja owinięty w pościel myślałem, bogu ducha winny malec pod kołdrą łzy wylane pytanie za pytaniem, przecież mogłem to być ja, u mnie arkadia tam impra trwa. huk, szkła, łamane krzesła, słyszałem jak prosił, lecz nikt nie przestał. Rano widziałem go pod brama z podrapana twarzą siedział na piłce, pamiętam na rączkach sińce miał, wspominam chłopca, mieszkanie po nim to historia
ref.
A teraz śpij, teraz śpij i zapomnij o tym co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś i
pomyśl że to sen że to wcale nie działo się tak będzie lepiej śpij.
Czarny opar nad miastem niczym mroczny zastęp zwiastowały burze, jeszcze ja wpatrzony dłużej w tańczących na wietrze, oderwał mój wzrok chłopak w prującym się swetrze, chciał schować się przed deszczem, a światło latarni świeciło tuz nad nim. zgadnij, skąd spadły pierwsze krople, widziałem sine policzki, całe wilgotne na nich słone sople, a w nich utopione strach i smutek. miałem zapytać po co nocą, jak wyrzutek stoi pod drzewem, lecz chyba zabrakło mi odwagi, nie wiem, cicho jak złodziej dalej siedziałem w samochodzie i patrzyłem zza szyby na żywy obraz, na bezdomne dziecko i nikogo by strzec go, na jego brudne dłonie i ubranie, na zapłakane niewinne powieki, miał wypieki pomimo chłodu i z powodu głodu zapadnięte policzki. czemu nie wraca do domu, jak myślisz...?
ref.
A teraz śpij, teraz śpij i zapomnij o tym co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś i
pomyśl że to sen że to wcale nie działo się tak będzie lepiej śpij. x2