nie, nie, Nie, i jeszcze raz: NIE!
skręca mnie jak pomyśle że ekranizuje się takie gówno, a książki Eriksona, Cooka czy Martina pozostają nieznane przez większość społeczności, nawet tej "fantasy-owej"
stek tanich dowcipów i zaskakująco niezaskakujące zwroty akcji. pfff.
gorszy od tego jest tylko Jordon.
swoją drogą - fantazja autorki? mały chłopiec powstrzymuje straszliwe zło, gdzieś to już chyba czytałem, tak, chyba już u Tolkiena, o jego pozostałych naśladowcach nie wspomne...