przez loisslane » środa, 13 gru 2006, 13:38
Jeśli feminizm to desperackie próby udowodnienia, jak bardzo kobiety są zdominowane przez męski świat i przesadna demonstracja swoich żądań, często wykraczająca poza granice zdrowego rozsądku i dobrego smaku, to nie jestem feministką.
Nie czuję się w żaden sposób gorsza od mężczyzn ani dyskryminowana ze względu na płec. Wiem, w czym jestem dobra, a do czego po prostu się nie nadaję. Na bezczelnych typów, przekonanych, ze kobieta nie moze dorownac mezczyznie, mam skuteczne sposoby.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że obecnie pod szyldem "feministki" kryją się zakompleksione histeryczki, krzykiem usiłujące wywalczyć nie do końca rozsądne postulaty.
Nie ma co przesadzać, oczywiste jest, że np. z pracami fizycznymi lepiej poradzi sobie mężczyzna i udowadnianie na siłę, że kobieta też może nosić na budowie worki z cementem jest raczej śmieszne.
Nie wiem jaki charakter będzie miala partia M. Gretkowskiej. Znam ją z jej publikacji, jak dla mnie nie do konca strawnych.
Owszem, podziwiam kobiety z charakterem, silne, twardo idące do celu. Ale takie mają tez najczesciej swoj rozum i zamiast wykrzykiwać hasla, po prostu działają. Szkoda tylko, ze rozkrzyczane "feministki" psuja opinie wszystkim kobietom, które wiedza czego chca.