a dla mnie sie liczy to co fotograf zauwazyl w tej przestrzeni i co jest w stanie o zdjeciu powiedziec. co poczul ewentualnie. to juz tak w przypadku zdjec, ktore nie mowia same za siebie.
fakt, zdjec ruin jest duzo. sam mam takie w kolekcji. a fotografia jest dla mnie pretekstem zeby sie wybrac w takie miejsce. bo naprawde nie liczy sie zdjecie, tylko obecnosc i napiecie, ktore wytwarza sie miedzy fotografem, a materia. zdjecie pozniej tylko o tym przypomina.