przez r00t » poniedziałek, 29 maja 2006, 10:07
Cóż, film widziałem.. wczoraj. Myślę że łatwo zauważyć że to fikcja. Początki chrześcijaństwa to burzliwy okres w dziejach ludzkości i nie da się tego ot tak wcisnąć do filmu który trwa 3h i jeszcze trzeba w nim umieścić jakąś fabułę. Cała ta historia o kielichu i to wyjaśnienie na podstawie obrazu Leonarda jest mocno naciągane.
Ale.. dlaczego tyle szumu w około tego obrazu się robi? A wcześniej w okuł książki... Dlaczego kościół tak mocno się zaangażował w to całe zamieszanie. Powstają nawet , które mają wyjaśniać "jak było naprawdę" i jakie błędy w "Kodzie Leonarda" możemy znaleźć - pisane oczywiście przez duchownych. Czy to jest troska o nasze owieczek umysły? Żebyśmy nie zadawali sobie i światu pytań? Żebyśmy "nie wnikali" za bardzo? Prawda jest taka, że 99,999% osób zdeklarowanych jako katolicy czy chrześcijanie nie mają tak naprawdę pojęcia jak wyglądały początki ich religii. Oni mają wtłoczone do głowy to co mieć powinni i tyle. Oczywiście nie jest to nic dziwnego, każdy ma swoje życie i swoje problemy a historia to obszerny temat i czasu na studiowanie dla przyjemności nie ma nikt. Do czego zmierzam? Ano do tego, że nic nie jest czarne ani białe... W naturze człowieka JEST ZADAWANIE PYTAŃ... Dlatego wiemy dzisiaj że Zmienia jest kulą a nie dyskiem i że krąży w okuł słońca a nie słońce w okuł ziemi... Kościół chciałby, żebyśmy przyjmowali za prawdę to co do nas mówi i się tym zadowolili co niejednokrotnie pokazał na przestrzeni wieków. Zadawanie pytań nie jest mile widziane...
Podsumowując... ot film jak film, nudnawy momentami trochę... ale temat poruszony w filmie jest dość ciekawy, pomijając oczywiście fikcję autora... A jak było naprawdę....? Ja mówię NIE WIEM...