"Pan od muzyki" reż. Christophe Barratier, jako że nadrabiam zaległości w kinie francusko-języcznym.. Wydawać by się mogło, że po dobrym początku czeka nas prawdziwa uczta dla zmysłów..Niestety, dalej czujemy już tylko smak jajka na miękko. Takiego jajka, co to je łykniemy i już za 5 minut jesteśmy głodni. Bo historia chociaz się snuje, tak jak lubię, to jednak nie opowiada niczego interesującego. Ot hymn pochwalny dla znojnego zawodu pedagoga, wyśpiewany przez chórek niegrzecznych chłopców, którzy w przeciagu pięciu minut dali się podporządkować belfrowi, któremu ,według mnie, brakuje charyzmy. Zapewne pozycja obowiązkowa na Dzień Nauczyciela, ale tylko dla nauczycieli z biletami wykupionymi przez zakłady pracy.
Zbyt wiele fałszywych tonów w tym dziele z pogranicza "Młodych gniewnych" i "Ani z Zielonego Wzgórza".