Napisane:
poniedziałek, 2 maja 2005, 21:45
przez cushu
. Obejrzałem, wyszedlem z domu i zapalilem papierosa chociaz nie powinienem... Nie wiem czy zrozumie ten film ktos, kto od czasu do czasu nie ma w zyciu nic poza patrzeniem na powoli rozchodzacy sie tytoniowy dym. Ktos kto nie potrafilby wybrać się wieczorem na wycieczke po miescie i opowiadac swojemu towarzyszowi historii ławek, skwerów, wydm. Nie tych ksiażkowych, ale jego histostorii. Jesli wiec nie jestes czlowiekiem, dla ktorego kazda popielniczka to wspomnienie, kazdy stolik to anegdota, to spokojnie odpusc sobie ten film. No chyba ze chcesz zobaczyc ludzi, ktorych odejscia nikt nie zauwazy, chcesz dowiedziec sie, ze zycie to ciagle trwanie, ktore unosi sie jak dym coraz dalej i dalej i dalej. A jesli go zobaczysz i uznasz, ze to kupa, do tego ciagnaca sie jak gluty z nosa, to mozesz uwazac sie za szczesliwego czlowieka.. bo czasem lepiej jest nierozumiec.
Napisane:
wtorek, 3 maja 2005, 11:40
przez Mafi
"Człowiek w ogniu"- podobał mi się...
"Kate i Leopold"- taki sobie...