"Niedokończone życie" "An Unfinished Life"
Właściwie słyszałam/czytałam tylko kiepskie opinie na temat tego filmu. Jedni piszą, że to jedynie nudna, ckliwa opowiastka. Inni, że jedynie Robert Redford i Morgan Freeman są jako tako do przełknięcia, bo ta J. Lopez to ..... I chyba właśnie dlatego uznałam, iż musi to być dla mnie pozycja obowiązkowa ... chciałam się przekonać, czy wszystkie te komentarze rzeczywiście są trafne.
I cóż ... nie żałuję tych 107 minut ani trochę. Może jest to ckliwa historia. Może powiela schematy. Może od początku wiadomo jaki będie finał. Może patrząc na Redforda i Freemana nasuwa się myśl 'gdzieś już to widziałam'. Nie ważne. Film porusza tematy, które nigdy nie będą 'przestarzałe'. Opowiada o zagubionym szczęściu, o bolesnym poczciu winy, o goryczy nienawiści i wielkiej, mogącej przetrwać wszystko przyjaźni. Może to i już było .... nie szkodzi. Piękne widoki, dobra muzyka i ten nastrój pozornego spokoju i ciszy sprawiły, że film spodobał mi się. Nie musiał być oryginalny. Ważne, że w ten poniedziałkowy wieczór, obejrzałam coś co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Polecam
