Napisalem ten tekst podczas wedrowki pieszej polskimi plazami a dokladniej podczas postoju w Wolinskim Parku Narodowym. Jako ze wedrowal ze mna fascynat i jeden z najwiekszych w Polsce znawcow polskiego hokeja, postanowilem napisac tekst o tejze dziedzinie sportu.
Hokejowy zawrót głowy
Sezon letni w pełni, pora zażyć sportów zimowych. Mecz hokeja na lodzie będzie odpowiednim wydarzeniem., które nas zainteresuje. Wybraliśmy się więc do Oświęcimia, zachowując zimną krew, czyli nie zabierając ze sobą naszej sponsorki teściowej.
Naprzeciw siebie stanęły dwa zespoły z górnej półki, Unia Oświęcim oraz GKS Tychy. Oba kluby nie darzą się sympatią, co doda pikanterii spotkaniu.
Jako prawdziwi twardziele, zajęliśmy miejsca w tzw. loży szyderców, czyli w sektorze dla emerytów i rencistów. Kibice obu drużyn, zajęli miejsca w swoich sektorach, w bezpiecznej odległości od loży. Rozpoczął się mecz. Jak oni wspaniale poruszają się po lodzie, suną równie dobrze jak Święty Mikołaj saniami z napędem reniferowym. Zarysowała się delikatna przewaga drużyny Unii, która lepiej czuła się po wczorajszym kinder balu.
Jak na prawdziwych znawców hokeja przystało, rozpoczęliśmy dysputę z licznie zgromadzonymi emerytami i rencistami, o zbyt niskich rentach i emeryturach. Hokej zszedł na boczny tor. W momencie gdy przy bandzie, przewróciło się dwóch hokeistów GKSu, zaczęliśmy bacznie przyglądać się wydarzeniom na lodowisku. Gdy orła wywinął trzeci z hokeistów, uznaliśmy że to nie przypadek. Gdy spojrzeliśmy na trybunę, na której zasiadali kibice GKSu, przetarliśmy oczy ze zdumienia. W samym centrum trybuny, między szalikowcami Tychów, stała starsza kobieta, dziarsko machająca flagą Unii, krzycząc w niebogłosy „Unia do boju”. To był właśnie powód zamieszek na lodowisku i trybunach. Można rzec bohaterski wyczyn tajemniczej kobiety, wybił nas z debaty z emerytami. Cóż to za kobieta? Nie rozwiązawszy tej zagadki, wróciliśmy z wygranego meczu Unii do domu. Przekraczając próg naszego domostwa, naszym oczom ukazała się flaga Unii, taka sama jak na meczu, widniejąca w rękach tajemniczej kobiety. Teściowa wyglądała na zmęczoną, dlatego też nie przywitała nas gromkim okrzykiem, a nawet nie wyrzuciła z domu, co się rzadko zdarza. Skąd u niej to zmęczenie i utrata głosu? Nie chciała powiedzieć.
Mam nadzieje ze sie podobalo
Mam zamiar zasiasc do pisania nowych przygod ale zamieszcze jeszcze kilka wczesniej napisanych