Zakładam ten temat po przeczytaniu pewnego artykułu w Gazecie Kołobrzeskiej i przemyśleniach, które mi się po tej lekturze nasunęły.
Nie będę tu operował nazwiskami, bo nie o personalia tu chodzi, a raczej pewien mechanizm.
Nie mam też pretensji do beneficjenta tej historii, bo po prostu skorzystał z okazji i każdy zapewne na jego miejscu tak by zrobił.
Jak jest na rynku pracy wiemy dokładnie, władze miasta deklarują natomiast, iż jednym z głównych ich celów jest zatrzymanie młodych ludzi w Kołobrzegu i stworzenie wszystkim możliwie równych szans na zatrudnienie.
W związku z tym mam tylko jedno pytanie.
Dlaczego jednostka budżetowa naszego miasta, konkretnie MOSiR, nie zamieszcza swych ofert pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Kołobrzegu? Jak się to ma do owych deklaracji?
Jak to jest, że można zostać specjalistą od marketingu, uzasadniając to 1,5 roczną bodajże stycznością z takim przedmiotem na studiach, podczas gdy kilkanaście osób posiadających wyższe kierunkowe wykształcenie w tej dziedzinie będacych zarejestrowanych w PUP-ie nie ma nawet teoretycznej szansy dowiedzenia się o wakacie na takim stanowisku?
Nie chce już mi się pisać truizmów, że im więcej kandydatów tym większa szansa na wyłonienie najlepszego z nich, czy że fakt, iż organ publiczny tym bardziej powinien wypracować klarowny, uczciwy i otwarty system naboru. Nie chce mi się tego pisać, bo tak dzieje się w całym kraju, bez względu na opcję polityczną i jest to dla wszystkich już normą w naszej rzeczywistości...
Czyli jeśli ktoś miał marketing przez jeden semestr może być zatrudniony na tego typu stanowisku na 1/4 etatu? A jak wyceniana jest w takim razie cała specjalizacja, bądź taki kierunek studiów? Bo do takich dochodzę konkluzji.
A może tu liczy się coś innego? W końcu skoro fizyk może zostać doradcą,a zapewne wkrótce i prezesem największego banku, to cóż może jeszcze dziwić. W takim razie po co studiować określony kierunek skoro to zasadniczo nie ma specjalnego znaczenia, może powinno być ogólne wyższe, ale patrząc na wiele przypadków to i ono nie musi być niezbędne. Zresztą wykształcenie nie odgrywa tu żadnej roli, bo mając nawet profesurę trudno aplikować na stanowisko o którego istnieniu się nie wie.
Do takich wniosków doszedłem po tej lekturze, jeśli niewłaściwie to odebrałem wyprowadźcie mnie z błędu.