

2. Jak sam powiedziałeś, w Kołobrzegu "obiekty są rozrzucone, mają różnych właścicieli, a ich stan zachowania jest fatalny". Masz rację. I co? To jest powód, aby wstrzymać ich sprzedaż, dzierżawę? Miasto wyłoży grube miliony i sfinansuje deficytowy projekt? Albo znajdzie ciekawy pomysł na ich zagospodarowanie? Śmiem wątpić. Bez pasjonatów nic z tego nie będzie. I nie wierzę, że nie można połączyć biznesu z misją...
3. Zamiast śnić na jawie - proponuję popatrzeć na "radosną twórczość" lokatorów lokalu przy "Ratuszowej". Garść przykładów:
- doprowadzenie do fizycznej śmierci kilku reliktów przedwojennej zabudowy(deweloperzy czekali aż stary dom na zakupionej działce sam się rozsypie, bo pozwolenia na wyburzenie nie dostali)
- zamiana koszarowców na ul. Jedności Narodowej w kolejne mini - osiedle
- odtworzonego Batardeau jak nie ma, tak nie ma
- ścieżki rowerowe w mieście, których tak naprawdę nie ma
- kładka do Portu Jachtowego!!
- infrastruktura parkowa w większości przypadków baaardzo zaniedbana
- Kalmar w rozsypce
- dziury kosmiczne w asfalcie, które jeszcze przed zimą rozwalały resory
- przepychanki związane z kolejnymi etapami budowy kompleksu sportowego przy Śliwińskiego
- zaniedbane nadbrzeża Parsęty
- elewacja biblioteki do remontu
- zaniedbane osiedlowe i przyszkolne tereny sportowo-rekreacyjne
To mało? I uważasz że znajdzie się 10 mln na cokolwiek??
Fajnie jest pomarzyć...

A autorytet Antoniego Szarmacha? To miły człowiek. I nieuleczalny idealista.

Tak na koniec spytam... Czy Kołobrzeg bierze udział w projekcie "Baltic Fort Route"?? Mam wrażenie, że nawet ten program unijny został przegapiony...
